środa, 29 sierpnia 2012

Preparaciones

Dzwony uniwersyteckie biły mi dziś głośno o godzinie 10, kiedy to uroczyście zawarłam z Uczelnią umowę o wyjazd na Erasmusa. :)

Teraz, kiedy moja emigracja stała się jeszcze bardziej realna, czas na kilka wskazówek dla potomnych. Dziś zaszczycę Was przemyśleniami dotyczącymi zakwaterowania, problemami z telefonem oraz bankami.

Po pierwsze - dach nad głową na czas poszukiwania mieszkania (dla nie-Erasmusów - po prostu na wakacje). Wielu moich znajomych wyjeżdżając za granicę wybiera hostele. Pomijając fakt, że nie każdy jest fanem spania w kołchozach i utrudnionego dostępu do łazienki, hostele na zachodzie są bardzo drogie! Nie wspominając już o opcji wynajęcia tam pokoju dla mniejszej liczy osób. W przybliżeniu wychodzi jakieś 30 euro za głowę za noc (w nie-kołchozie). Można pomieszkać w ogóle za darmo korzystając z CouchSurfingu. Nie posiadając jednak w tej materii jeszcze żadnego doświadczenia polecam coś znajdującego się cenowo pomiędzy, a komfortem zazwyczaj przewyższającego obydwie wyżej wymienione opcje. Jeśli tylko znajdzie się kilka osób które zniosą Was w podróży polecam wspólne wynajęcie mieszkania za pośrednictwem Homelidayshttp://www.homelidays.es/ to niezwykle przejrzysta platforma prowadzona w kilku językach umożliwiająca odnalezienie interesującego Was lokum niemalże na całym świecie. Cenowo wyjść może to dużo korzystniej niż hostel, przykładowo wynajęcie apartamentu dla 4 osób w sercu stolicy Andaluzji może zmniejszyć koszty nawet o połowę, do 15 euro za noc (autopsja!). Jeśli zaś macie te circa 30 euro do przeznaczenia na noc i pięciu kompanów można mieszkać nawet 200m od barcelońskiej Sagrady Familiii i mieć dokładnie taki widok z okna :)




Telefonia komórkowa w kraju zawodzi. Dwie największe sieci nie mają absolutnie nic do zaoferowania ludziom takim jak my, wyjeżdżającym na dłuższy czas za granice kraju ale chcącym kiedyś wrócić i zachować własny numer. Można obniżyć abonament albo uruchamiać pakiety działające krótko i tylko między polskimi numerami. Najrozsądniejszą jednak opcją z mojego punktu widzenia jest zmiana karty (a właściwie często tylko umowy) na pre-paid. Za naładowaną kwotę można się kontaktować z Polską nie płacąc bezsensownego haraczu w postaci abonamentu, a po powrocie swobodnie powrócić do karty na abonament. Na miejscu swoją drogą będzie na pewno czekać większość z nas zakładanie nowego numeru ale o tym już z obczyzny.

Kolejną sprawą jest konto bankowe konieczne do otrzymywania stypendium. Myślałam, że i w tej kwestii czeka mnie babranie się w papierkach także w Hiszpanii. Dzielę się więc ze światem radosną nowiną, że jednak nie jest to konieczne! Skrzywdzona przez macierzysty BP, który nie uznaje swych klientów za godnych posiadania karty do konta walutowego, uratowana zostałam przez znany bank mobilny (a właściwie to informację od Dominiki!). Ten z kolei nie tylko uznaje klientów za gotowych na takie ekstrawagancje ale także oferuje wypłacanie waluty ze wszystkich bankomatów zagranicą bez prowizji. Wyrobienie karty kosztuje 30 zł, za to jeśli oferta w pełni sprawdzi się w rzeczywistości - wygoda nieoceniona. Pozwolę sobie jednak zachować ostatnie słowo polecenia na dzień w którym karta do mnie dotrze i następnie na jej wypróbowanie w realu ;)

Na dziś tyle. Umowa podpisana więc, jak dowiedziałam się opuszczając biurko pani w BWZ UW, już tylko pakować walizki i w drogę. Zatem czas na nową walizkę..!

Inauguración


Z miłości do Hiszpanii targnęłam się na spokojną (o ile można taką nazwać studiowanie równoległe) warszawską egzystencję i wyruszam 12 września w roczną (no, prawie) podróż do tytułowego miasta.
Częściej działam niż myślę, zdarza mi się jednak popaść czasem w bezruch i to właśnie w tym podobny będzie do mnie ten blog. Czasem pragmatyczny, czasem melancholijny, może czasem kulinarny, na pewno czasem cichy. Planuję stworzyć coś w rodzaju dziennika podróży choć już od na wstępie ostrzegam, że 'dzienny' to on na pewno nie będzie, nie lubię regularności..
Postaram się za to podzielić tym, czego nauczy mnie Hiszpania, co mi pokaże i czym się ze mną podzieli. Będą informacje które mam nadzieję przydadzą się potomnym, zdjęcia tego, co uda mi się zobaczyć i opisy erasmusowych perypetii.
Zapraszam do zaglądania, sama też postaram się czasem wpadać
Oczywiście zachęcam także do dorzucenia swoich pięciu groszy i kontaktu z wygnaną (już niedługo) na obczyznę.
Pozdrowienia jeszcze z Polski