niedziela, 7 października 2012

Tour de Seville

Po tygodniowej nieobecności wracam do Was z fotkami ze spaceru.
Sevilla jest piękna, ale bardzo trudna i nie ułatwia życia ludziom ze słabą orientacją w terenie. Nie robią tego także hiszpańscy kartografowie:


mniejsza ulica, Socorro...
...i skręt w większą, Castellar
Nie rozpocznę jednak pokazywania Wam Sevilli od jej klasyków czyli Katedry czy Plaza de España ale od tej strony hiszpańskości, którą widzi się dopiero w ich kinie czy właśnie architekturze. Zapraszam Was na opuszczoną Isla de la Cartuja.
Do lat 90 na wyspie znajdował się XV wieczny klasztor i nic więcej. Czas wyspy przyszedł wraz z Expo '92. To tutaj powstały wszystkie pawilony i cała infrastruktura, której do tej pory brakowało. Z grzęzawiska wyrosły rzędy budynków. Każdy jest ogromny, każdy jest inny i, co najlepsze, nic tu do siebie nie pasuje.

Jedyną żyjącą atrakcją jest tu Isla Magica czyli ponad 30-hektarowy park rozrywki:

Odrobinę życia ma w sobie także XV wieczny klasztor w którym obecnie znajduje się Andaluzyjskie Centrum Sztuki Współczesnej oraz Uniwersytet


Wraz z jego pięknymi ogrodami i instalacjami artystycznymi takimi jak ta w stylu muzułmańskim




Załapałam się nawet na piękną 'polską' złotą jesień, mimo, że temperatura przewyższała 30 stopni a nad głową latały zielone papugi, close enough


Spacerując po wyspie nie mogłam pozbyć się uczucia zdziwienia, że jeszcze nikt nie nakręcił tutaj filmu o zombie. Sceneria jest wręcz idealna. Szeregi opuszczonych budynków, cisza, która przeszywa do szpiku i drogi, które zdają się prowadzić do nikąd. Część budynków jest zajęta obecnie przez prywatne firmy, większość jednak pozostaje opuszczona i zapomniana. Wszystkich czytających to scenarzystów gorąco zachęcam!

Dla poszukiwaczy dziwactw Isla de Cartuja jest miejscem idealnym. Nie brak tu imitacji rakiet kosmicznych, wielkich spodków, olmeckich głów czy kompletnie niczego nie przypominających budowli:















Zdjęcia nie kłamią. Przechodząc wyspę wzdłuż i wszerz ludzi, których spotkałam po drodze można policzyć na palcach jednej ręki i to chyba właśnie to najbardziej wpływa na atmosferę tego miejsca czyniąc ją tak niesamowitą. Isla de Cartuja sprawia, że jesteś tylko Ty, szelest liści, co jakiś czas przemykające przed Twoimi stopami jaszczurki, nieliczne, chyba jedyne w całej Sevilli koty i niesamowita sceneria z niespodziankami kryjącymi się za każdym rogiem. Zapraszam w odwiedziny ;)

P.S. Dla zafascynowanych miejscem więcej zdjęć w linku poniżej (proszę wybaczyć chwilowy brak selekcji)

1 komentarz: